Gefion, wojna cenowa i nadzór transgraniczny

Autor: Paweł Sawicki

Iwona Szczęsna 

Działalność transgraniczna duńskiej firmy Gefion to temat, który interesuje wiele osób w Europie. Niemal codziennie piszą o tym zachodnie media, a branża ubezpieczeniowa obserwuje te doniesienia z niepokojem… 

Komentarz ekspertów PIU

Gefion: podstawy prawne działalności – przypominamy

Zagraniczne zakłady ubezpieczeń nie muszą tworzyć w Polsce odrębnych, zależnych od siebie podmiotów. Mogą notyfikować działalność w formie oddziału lub w ramach swobody świadczenia usług. W takim przypadku ich działalność opiera się na zasadzie jednolitego paszportu europejskiego oraz na zasadzie nadzoru państwa macierzystego. Wynika to z Traktatu Europejskiego. Swoboda przepływu usług oraz kapitału to podwaliny funkcjonowania jednolitego rynku.

W polskim prawie zostało to przesądzone w art. 204 ustawy z 11 września 2015 roku o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej (uduir). W konsekwencji Komisja Nadzoru Finansowego nie nadzoruje zagranicznych zakładów ubezpieczeń. Ma pewne uprawnienia, jednak nie dotyczą one gospodarki finansowej zagranicznego ubezpieczyciela – zgodnie z art. 204 ust. 3 uduir „wyłączny nadzór nad gospodarką finansową zagranicznego zakładu ubezpieczeń (…) wykonującego działalność na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, sprawuje organ nadzorczy państwa członkowskiego Unii Europejskiej, w którym zakład ma swoją siedzibę”.

Praktyka działalności „paszportowanych” ubezpieczycieli a możliwości nadzoru

Działalność „paszportowanych” ubezpieczycieli wiąże się z zaniżaniem cen ubezpieczeń. Istnieje więc groźba wywołania nowej wojny cenowej w komunikacji. Jednak wobec wskazanego wyżej zastrzeżenia o wyłącznym nadzorze nad gospodarką finansową, bezpośrednia interwencja KNF nie wydaje się możliwa. Wprawdzie składki muszą być adekwatne do ryzyka i ponoszonych kosztów, tylko że przestrzeganie tej wyrażonej w art. 33 uduir zasady stanowi właśnie element nadzoru nad gospodarką finansową. Jakakolwiek próba zmiany prawa w tym zakresie tak naprawdę sięgałaby „dogmatu” jednej licencji i wskazanych wyżej podstaw Unii Europejskiej. To zaś wymaga sporego wysiłku i wielu uzgodnień na szczeblu unijnym. Tymczasem…

A co gdy paszportowany zakład ma problemy? Co to oznacza dla poszkodowanych?

Sytuacja poszkodowanego, o ile odpowiedzialny za szkodę jest kierowca ubezpieczony w goszczącym u nas zakładzie, może być czasami trudna. Niestety kupując obowiązkowe OC kierujemy się przede wszystkim ceną. Przecież to nie my będziemy korzystać z usług zakładu, ale kierowca, w którego samochód uderzyliśmy. Standard obsługi klienta nie ma zatem dla nas znaczenia, to nie nasza szkoda będzie likwidowana. Wyjątkiem jest system Bezpośredniej Likwidacji Szkód, ale prowadzące w Polsce działalność zagraniczne zakłady ubezpieczeń do niego nie należą.

Kłopot zostaje więc w większości przypadków po stronie poszkodowanego. Tym bardziej, jeśli nadzór kraju goszczącego nie ma możliwości działania. A macierzysty nadzorca skupia się na swoim rynku, przecież opinia publiczna w jego kraju jest zainteresowana rodzimymi problemami. Zapewne niesprawiedliwe byłoby powiedzieć, że macierzysty organ nadzoru zawsze gorzej nadzoruje swoje zakłady ubezpieczeń działające poza granicami jego kraju. Niestety często taka sytuacja występuje.

Rynki innych państw członkowskich nie tylko w naturalny sposób schodzą na drugi plan, nadzorca ma też o nich po prostu mniejszą wiedzę, być może nie rozumie uwarunkowań i niuansów funkcjonowania OC w ramach lokalnego reżimu prawa cywilnego. Wreszcie przeprowadzenie czynności kontrolnych poza granicami kraju może być istotnym wyzwaniem nie tylko logistycznym, ale i związanym z barierą językową.  Kierowcy, który dowie się, że sprawca stłuczki był ubezpieczony w zagranicznym zakładzie ubezpieczeń, pozostaje tylko stwierdzić: „o nie, jeszcze i to”.

Gefion balansuje na krawędzi wypłacalności

Nadzorcy zwykle nie informują szerokiej publiczności o szczegółowych wynikach kontroli zakładów ubezpieczeń. Wyjątkiem jest duński organ nadzoru, który 1 lipca 2019 r. na swojej stronie internetowej ujawnił szczegóły dotyczące kontroli Gefion Insurance A/S. DFSA poinformował, że czynności kontrolne zainicjował w listopadzie 2018 roku i że jeszcze się nie zakończyły. Już jednak teraz nadzorca zażądał od zakładu ubezpieczeń ponownego przeliczenia wskaźnika pokrycia wymogu kapitałowego środkami własnymi z pominięciem zdolności podatku odroczonego do absorbowania przyszłych strat. Zakład ubezpieczeń wykonał żądanie swojego nadzorcy i na 31 maja 2019 roku jego pokrycie SCR wyniosło 105%.

W tym roku bywało już gorzej, bo kilka miesięcy wcześniej współczynnik wypłacalności wynosił 72%. Sytuację poprawiło podwyższenie kapitału. Jak długo Gefion będzie balansował na granicy wymogów wypłacalności? Czy w którymś momencie właściciele Gefiona zaprzestaną jego dokapitalizowywania?

Reakcja łańcuchowa

Kontrola nadzoru wywołała reakcję współpracującego z Gefionem brokera, który uwarunkował dalszą współpracę od podwyższenia kapitału do 135% wymogu. Premium Credit dał na to Gefionowi 45 dni. Dodatkowo 11 lipca br. Insurance Times poinformowało, że duński organ nadzoru zakazał Gefionowi dalszego rozwijania działalności ubezpieczeniowej oraz zażądał nieprzekraczania poziomu przypisu składki za rok 2018. DFSA zgłosił istotne zastrzeżenia do systemu zarządzania zakładem ubezpieczeń i nałożył na zakład narzut kapitałowy, co zmniejszyło pokrycie SCR do poziomu 86%.

Rzecznik brokera powiedział: „Mamy obowiązek dbać o to, abyśmy nie pożyczali pieniędzy, które narażają klientów, jeśli stanie się najgorsze. Nadal monitorujemy rozwijającą się sytuację w Gefionie”.

Od 1 stycznia br. duński Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny nie obejmuje gwarancjami osób spoza Danii

W kontekście powyższych działań niepokojąca jest informacja, którą klienci Gefiona w Polsce otrzymali pod koniec ubiegłego roku od Polins, przedstawiciela Gefion Insurance A/S na Polskę. Zgodnie z jej treścią duński odpowiednik Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego od początku 2019 roku pokrywa zobowiązania szkodowe wyłącznie dla polis zawartych w Danii, a nie tak jak do tej pory również w krajach, w których Duńscy ubezpieczyciele sprzedają polisy na zasadzie dobrowolności świadczenia usług.

Czy Polski ustawodawca pomoże?

W Ministerstwie Finansów został przygotowany projekt ustawy o zmianie ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnymi Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych oraz ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Za naruszenie terminów wypłaty odszkodowań KNF mogłaby teraz karać zagraniczne zakłady tak jak rodzimych ubezpieczycieli.

Teoretycznie dotychczas było to również możliwe, ale trzeba było najpierw wydać zalecenia i, o ile zakład nie posłuchał, decyzję zobowiązującą do wykonania tych zaleceń. Jeżeli i to okazywało się nieskuteczne, KNF zawiadamiał rodzimy organ nadzoru, który powinien podjąć odpowiednie działania wobec „swojego” zakładu ubezpieczeń. Dopiero jeżeli te wszystkie środki okazywały się nieskuteczne, KNF mógł stosować środki przewidziane w prawie polskim, w tym kary administracyjne. Projekt zmienia ten stan prawny. Dopuszcza pominięcie trybu zalecenie – decyzja zobowiązująca do wykonania zaleceń – poinformowanie zagranicznego organu nadzoru. KNF będzie mógł stosować kary bezpośrednio. Będzie mógł również, w wyjątkowych przypadkach, zakazać prowadzenia działalności w Polsce.

Oczywiście ustawa nie rozwiąże problemów z wypłacalnością. Należy jednak podkreślić, że planowana jeszcze w tej kadencji parlamentu nowelizacja zniechęci do nieformalnego modelu biznesowego: „paszportujemy się w kraju z rozwiniętym rynkiem ubezpieczenia OC, sprzedajemy tanie polisy i ‘oszczędzamy’ na wypłatach (gdzieś trzeba oszczędzać, skoro wzięło się niską składkę). Nie przejmujemy się za bardzo, bo nasz rodzimy nadzorca nie jest świadomy uwarunkowań rynku, na którym prowadzimy działalność. Nie przejmujemy się też za bardzo klientami, bo przecież klient kupuje polisę nie dla siebie, ale dla poszkodowanego”. Taka „strategia” jest oczywiście zabójcza dla innych zakładów ubezpieczeń, które stawiane są pod ścianą tanimi polisami z paszportowanego zakładu.  Miejmy nadzieję, że widmo surowych kar za nieprawidłowości w likwidacji szkód zniechęci do strategii “tania polisa – niskie odszkodowanie z opóźnieniem – brak reakcji mojego macierzystego nadzorcy”.

Bruksela pracuje nad poprawą bezpieczeństwa ubezpieczonych

Również w Brukseli prowadzi się prace, których celem jest poprawa bezpieczeństwa ubezpieczonych. Chodzi tu właśnie o osoby, które korzystają z produktów ubezpieczeniowych oferowanych na zasadzie swobody świadczenia usług. W ramach rewizji Wypłacalności II, toczą się prace nad zmianą regulacji m.in. działalności transgranicznej, ubezpieczeniowych systemów gwarancyjnych, restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji. Ubezpieczeniowe systemy gwarancyjne równolegle dyskutowane są w pracach nad dyrektywą komunikacyjną.

Podchodząc pragmatycznie jednak, zamiast rozważać nowe zasady, należałoby w pełni wykorzystać istniejące narzędzia i uprawnienia, a zasoby odpowiednio przeznaczyć na ich właściwe egzekwowanie. Każda istotna dyskusja na temat ubezpieczeniowych systemów gwarancyjnych wymaga, jako warunek wstępny,­­ skutecznego i zrównoważonego nadzoru nad swobodą świadczenia usług i swobodą przedsiębiorczości.

 

Komentują: Paweł Sawicki i Iwona Szczęsna.