Skutki katastrof naturalnych dotykają nas wszystkich

Autor: Ekspert Rynku

Ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi interesujemy się najczęściej, gdy stają się głównym tematem dzienników. Relacje medialne donoszą o bezpośrednich konsekwencjach katastrof, zniszczonych domach czy drogach. Tymczasem skutki katastrof naturalnych są o wiele poważniejsze niż to, co widać „gołym okiem” na miejscu zdarzenia. Straty obejmują swoim zasięgiem podmioty i sektory gospodarki niezwiązane lokalnie z bezpośrednio poszkodowanymi. Są też wielokrotnie wyższe niż te bezpośrednie, mało tego – coraz częściej wiążą się nie tylko z tym, co namacalne. W globalnym świecie trudno uwolnić się od przewracających się klocków domina.

rsz_julia_patorska1

Julia Patorska, Sustainability Consulting Central Europe, Lider zespołu ds. analiz ekonomicznych Deloitte Polska

Dramat człowieka, ale nie tylko…

Analizując poszczególne przypadki ekstremalnych zdarzeń pogodowych w Polsce w ostatnich latach można zauważyć pewną prawidłowość. Zwiększyła się częstotliwość katastrof i obejmują one swoim zasięgiem coraz większe obszary geograficzne. To jedna strona medalu. O wiele mniej widoczny dla przeciętnego obywatela jest natomiast wzrost rozmiaru skutków dla gospodarki oraz nowe kategorie strat przedsiębiorstw, państwa i społeczeństwa. Nie zdajemy sobie sprawy z ogromu dóbr niematerialnych, które towarzyszą rozwojowi społecznemu i gospodarczemu. A te stanowią dziś olbrzymią wartość.

Niematerialny majątek coraz droższy

Globalny rozwój i silna konkurencja sprawiły, że coraz więcej przedsiębiorstw opiera swoje funkcjonowanie nie tylko na produkcji czy świadczeniu usług, ale przede wszystkim na wartościach niematerialnych, czyli know-how i patentach. Do wartości niematerialnych zaliczyć trzeba też prawo, w tym ochronę danych.

Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację. Na skutek powodzi zalane zostają pomieszczenia, w których lokalna firma ma serwery. Zniszczeniu ulegają przechowywane na nich dane, a chaos, jaki się z tym wiąże naraża firmę na atak hakerski. Klienci firmy otrzymują fałszywe maile, część skuszona zawartymi w nich pseudo ofertami dokonuje transakcji, w wyniku których traci pieniądze. Firma traci nie tylko majątek, ale i wiarygodność, bo kryzys na długo zostaje w pamięci klientów. Wiadomości o źle zabezpieczonym systemie powielane są w kanałach społecznościowych. To uniemożliwia szybkie podjęcie działań po naprawieniu bezpośrednich szkód, jakie spowodowała powódź. Firma bankrutuje, ale straty dotykają jej klientów i kontrahentów na znacznym obszarze. Kontrahenci nie mogą znaleźć dostawcy z odpowiednim know how, by szybko wypełnić lukę po bankrutującym przedsiębiorstwie.

Czy taki scenariusz to dziś science fiction? Nie. Z podobnymi problemami borykali się niedawno klienci jednej z sieci komórkowych, której jedno z pomieszczeń dotknął pożar. Jedna firma, jeden pożar – tysiące klientów w całym kraju – trudne do oszacowania straty. Uruchomcie wyobraźnię, pomyślcie, co by było, gdyby straty spowodowała katastrofa naturalna na większym obszarze.

Skutki katastrof naturalnych: przerwany łańcuch dostaw

Powódź w Australii w latach 2010-2011 spowodowała zmniejszenie eksportu węgla, a tym samym wpłynęła na ceny surowca na świecie. Z kolei trzęsienie ziemi w Japonii w 2011 r. zaowocowało dużymi stratami w branży motoryzacyjnej – ze względu na niemożność wysyłki lub otrzymania komponentów do produkcji samochodów, część fabryk czołowych producentów była zmuszona zamknąć swoje fabryki w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Tym samym odbiło się to nie tyle na samych przedsiębiorstwach i ich produkcji, ale i wpłynęło na zatrudnienie tysięcy pracowników na całym świecie.

Mówimy tu o przerwaniu łańcucha dostaw. Konsekwencje zdarzeń dotykają dostawców, poddostawców, klientów – wszystkich uczestników łańcucha dostaw. Straty mnożą się błyskawicznie i dotykają kolejne powiązane z poszkodowanymi podmioty.

Nowe wyzwania potrzebują nowych zabezpieczeń

Czy możemy się jakoś uchronić przed konsekwencjami takich poważnych zdarzeń? Czy jest to jeszcze możliwe, skoro zmiany klimatu są już faktem? Przerwany łańcuch dostaw nawet na skutek odległego terytorialnie zdarzenia może nas wiele kosztować.

Powiedzmy sobie szczerze, na pewno nie uda się wyeliminować wszystkiego, ale straty da się znacząco ograniczyć. Wymaga to jednak zmiany w podejściu do zarządzania ryzykiem. Konieczne jest uruchomienie systemowego zarządzania ryzykiem zdarzeń ekstremalnych, by mimo zmieniającego się klimatu oraz zwiększającej się ekspozycji stale minimalizować straty, tzn. liczbę ofiar, rannych oraz szkody, zarówno te materialne jak i niematerialne.

Kluczem prewencja, edukacja i wprowadzenie systemowych rozwiązań

Coraz większa częstotliwość katastrof naturalnych wymusza redefinicję procesów służących ograniczeniu ryzyka poprzez odpowiednią edukację, działania prewencyjne i adaptacyjne, jak i transfer ryzyka, który umożliwiają ubezpieczyciele. Należy przy tym pamiętać, że ubezpieczenie to element, a nie substytut zarządzania ryzykiem. Bezpieczeństwo i stabilizację w przypadku katastrof związanych z pogodą, mogą nam zapewnić jedynie zintegrowane działania organów państwowych, społeczeństwa, przedsiębiorstw i sektora ubezpieczeń.

Business Interruption – to jeden z bardziej przyszłościowych produktów ubezpieczeniowych

Jednym z przykładów i sposobów na zminimalizowanie ryzyka jest chociażby ubezpieczenie od utraty zysku, czyli Business Interruption. Jego celem jest zabezpieczenie przedsiębiorstwa, które pomimo przerwy w działalności firmy, np. w wyniku spalenia lub zalania zakładu produkcyjnego, uchroni ją przed bankructwem dzięki wypłacie środków z tytułu polisy.

Szacowanie potencjalnego ryzyka i podjęcie kroków prewencyjnych przed ewentualnym wystąpieniem takiego niepożądanego zdarzenia powinno być jednym ze strategicznych działań przedsiębiorstwa, porównywalnym z przygotowaniem i realizacją biznesplanu firmy. Jest to o tyle ważne, że dzięki dobremu zabezpieczeniu chronimy ciągłość swojej działalności, jak i innych podmiotów występujących w korelacji z nami.

 

Julia Patorska – lider zespołu ds. analiz ekonomicznych w Deloitte, doradza w zakresie prognozowania wpływu planowanych regulacji i zmian realizowanych polityk na gospodarkę i społeczeństwo, prowadzi badania nad rozwojem branż i rynków. Przewodnicząca Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP) i ekspert Centrum Badań i Analiz Pracodawców RP.