Wolimy zaklinać, czyli 5 głównych wniosków z badania PIU

Autor: Marcin Tarczyński

Pod koniec lipca opublikowaliśmy badania, dotyczące podejścia Polaków do zagrożeń pogodowych. Wnioski z ankiety są niepokojące. Prawie 80 proc. mieszkańców terenów szczególnie narażonych na żywioły uważa, że ich miejsce zamieszkania jest bezpieczne. Połowa badanych zaklina rzeczywistość i twierdzi, że owszem zmiany klimatu odpowiadają za coraz więcej szkód na świecie, ale nie w ich miejscu zamieszkania. Wierzymy więc, że nieszczęścia zdarzają się wszystkim, tylko nie nam. #niezaklinaj – trwa kampania informacyjna. 

#niezaklinaj – dlaczego te badania były potrzebne?

W Polsce powstało wiele analiz na temat tego, ilu z nas ubezpiecza mieszkania i domy. Takie kalkulacje przeprowadziła kilka lat temu także PIU. Wynikało z nich że ok. 60 proc. nieruchomości mieszkalnych jest ubezpieczonych od powodzi. Trudno jednak znaleźć badanie, mówiące o tym, jak do ochrony majątku podchodzą osoby, mieszkające na terenach szczególnie zagrożonych żywiołami. Czy w ogóle zdają sobie sprawę z tego, że mieszkają w niebezpiecznym miejscu? Postanowiliśmy to sprawdzić w ramach naszej kampanii #niezaklinaj.

Jak dobraliśmy próbę?

Pod koniec zeszłego roku światło dzienne ujrzał nasz raport pt. „Klimat ryzyka”. Dzięki niemu można przeanalizować każdy region Polski pod kątem zagrożeń pogodowych. Chodzi nie tylko o prawdopodobieństwo wystąpienia żywiołu, ale też o potencjalne straty, jakie może spowodować. Co mówi raport?

  • największe prawdopodobieństwo powodzi występuje na południu Polski
  • powódź o skali tej z 2010 r. wyrządziłaby największe straty w województwach małopolskim i podkarpackim (odpowiednio 5 i 3,2 mld zł)
  • w województwie kujawsko-pomorskim mamy trzy powiaty, w których skutki żywiołu byłyby szczególnie dotkliwe społecznie. To powiat inowrocławski, włocławski i grudziądzki

Do badań wybraliśmy więc województwo podkarpackie i małopolskie oraz trzy wyżej wymienione powiaty. Dodatkowo analizę przeprowadziliśmy także w województwie dolnośląskim. Chcieliśmy sprawdzić, czy doświadczenia z powodzi tysiąclecia z 1997 r. spowodowały, że mieszkańcy Dolnego Śląska bardziej świadomie podchodzą do zagrożeń pogodowych. Z badań wyłączyliśmy największe miasta, tj. Kraków, Rzeszów i Wrocław. Zagrożenie powodzią w dużych miastach jest zupełnie inne niż w małych, choćby przez obecność wysokich bloków mieszkalnych.

Kampania #niezaklinaj – główne wnioski z badania

1. Oszczędności to za mało, aby poradzić sobie ze skutkami żywiołu

Jeżeli żywioł zniszczyłby nasz dom lub mieszkanie, to nie bylibyśmy w stanie go wyremontować lub kupić podobnego za własne pieniądze. Tak deklaruje 80 proc. ankietowanych. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku wynajęcia nowego lokum. Dla ponad 60 proc. byłoby to finansowo niemożliwe. Co więcej, podobny odsetek respondentów deklaruje, że w ogóle nie posiada oszczędności na wypadek szkód pogodowych. Mogłoby się więc wydawać, że większość respondentów zadeklaruje ubezpieczenie domu jako najlepszy sposób ochrony od skutków żywiołów. Wyniki badania pokazują jednak coś zupełnie innego.

2. Wierzymy w pomoc rodziny i państwa, ubezpieczyciele na trzecim miejscu

Najwięcej respondentów liczy na pomoc władz samorządowych lub państwa (odpowiednio 54 i 50 proc.). Trzeba tu zaznaczyć, że nie przy każdej pojedynczej szkodzie pomoc państwa jest możliwa. Opieranie swojej strategii wyłącznie na ewentualnej pomocy publicznej może skończyć się bardzo źle. 52 proc. deklaruje, że zwróciłoby się po pomoc do rodziny lub znajomych, a niecałe 50 proc. niezwłocznie powiadomiłoby swojego ubezpieczyciela.

3. Jesteśmy mądrzejsi po szkodzie

Wskazują na to różnice pomiędzy odpowiedziami respondentów z Dolnego Śląska, a resztą badanych. Na Dolnym Śląsku aż 82,5 proc. badanych deklaruje, że ich ubezpieczenie domu obejmuje również powódź. Dla całej próby ten współczynnik wynosi 73 proc. Ogółem badani aż w 34 proc. zgadzają się ze stwierdzeniem, że “nie potrzebują ubezpieczenia od żywiołów, bo w ich okolicy nie ma takiego zagrożenia”. Na Dolnym Śląsku ten odsetek jest znacznie niższy – 26 proc. Aż 37 proc. badanych z Dolnego Śląska uważa, że ich miejsce zamieszkania jest niebezpieczne pod kątem zagrożeń pogodowych. Dla całej próby odsetek wynosi zaledwie 23 proc.

4. Każdy powinien się ubezpieczać. Ale kto to jest “każdy”?

Na pytanie o brak ubezpieczenia mieszkania czasem słyszy się odpowiedź “ubezpieczenia są drogie”. 63 proc. naszych respondentów nie zgadza się z tym stwierdzeniem. Co więcej, prawie 80 proc. uważa, że “każdy powinien zadbać o ubezpieczenie od kataklizmów pogodowych”. Skoro więc jest tak dobrze, to czemu aż połowa badanych uważa, że kataklizmy pogodowe dotyczą wszystkich, tylko nie ich? Z prostego powodu: każdy ≠ ja. Nie dbamy więc o ochronę, bo wydaje się nam, że zagrożenie nas nie dotyczy.

5. Przed nami dużo pracy

Świadomość ubezpieczeniowa w Polsce rośnie, ale do zrobienia jest wciąż bardzo dużo. By zrozumieć jak dużo, posłużę się jednym pytaniem z badania: “czy ubezpieczenie domu lub mieszkania zadziała, gdy wykupimy je już po zaistnieniu szkody żywiołowej?” Aż 39 proc. uważa, że tak. Tę opinię podzielają przede wszystkim osoby powyżej 60 lat. Aż 58 proc. z nich jest przekonane, że będą mogli skorzystać z polisy kupionej po wystąpieniu zdarzenia. W przypadku najmłodszych respondentów, tj. 24-29 lat, ten odsetek spada do 29 proc. To znacznie mniej, ale wciąż dużo. Akcja edukacyjna, pokazująca zagrożenie żywiołami, znaczenie prewencji i ubezpieczeń, jest niezbędna. Dlatego ruszyliśmy z kampanią #niezaklinaj. Więcej o niej przeczytacie we wpisie Agnieszki. A tymczasem, jeśli czytasz ten wpis, to zadaj sobie takie same podstawowe pytania, jakie my zadaliśmy respondentom. Czy zagrożenie żywiołami jest realne? Czy twoje miejsce zamieszkania jest bezpieczne? Na pewno? #niezaklinaj!

Badania na zlecenie PIU zostały przeprowadzone przez firmę SW Research metodą CAWI+CATI na próbie 2193 respondentów. Respondenci pochodzili z województw: dolnośląskiego, małopolskiego i podkarpackiego oraz z powiatów: grudziądzkiego, inowrocławskiego oraz włocławskiego. Zgodnie z raportem PIU pt. „Klimat ryzyka”, są to regiony szczególnie narażone na zjawiska pogodowe, bądź takie, w których ekstremalne zjawiska pogodowe mogą być szczególnie kosztowne pod względem społeczno-ekonomicznym. Ze względu na inny charakter zagrożeń pogodowych, badania nie obejmują największych miast w badanych regionach, tj. Wrocławia, Rzeszowa i Krakowa.