Kosmiczna prędkość w ubezpieczeniach? Czemu nie?!

Autor: Agnieszka Durska

Zastanawiamy się nieustannie, jakie nowe wyzwania są przed ubezpieczycielami. Telematyka, wykorzystanie dronów w likwidacji szkód, nowoczesne kanały w komunikacji z klientami, sprzedaż polis przez Messengera. Ale wyzwania będą coraz większe!

Ostatnio na blogu PIU pisaliśmy o tym, czy jesteśmy gotowi ubezpieczać samochody elektryczne. Jesteśmy, ale to nie koniec wyzwań!

Doniesienia o próbach podboju kosmosu przez amerykańskiego miliardera i start najpotężniejszej rakiety Falcon Heavy prywatnej firmy SpaceX świadczą o tym, że wyzwania związane z rozwojem technologii będą znacznie większe niż sobie wyobrażamy, a to co do tej pory wiemy, a przede wszystkim – co ubezpieczamy będzie zmieniać się o wiele szybciej. Kosmiczna prędkość w ubezpieczeniach? Czemu nie?

Póki co firma Elona Muska musiała wykupić ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej na 63 miliony dolarów, w razie gdyby start rakiety spowodował jakiekolwiek zniszczenia własności rządowej na przylądku Canaveral na Florydzie. Oczywiście trzeba tu uwzględniać zobowiązania międzynarodowej konwencji, która nakłada na państwo wypuszczające odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne.

Trzymamy kciuki za podbój kosmosu 

W tym kontekście warto wspomnieć, że w Ministerstwo Rozwoju opracowało już projekt ustawy o działalności kosmicznej, który ma otworzyć polskim przedsiębiorstwom drogę w przestrzeń pozaziemską. Jednym z warunków wypuszczenia obiektu kosmicznego będzie posiadanie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.

PIU trzyma kciuki z podbój kosmosu, jednak wracamy na Ziemię z kolejnymi ważnymi tematami dotyczącymi ubezpieczeń. Zaglądajcie tu do nas koniecznie – ten blog możecie z nami współtworzyć!

Zapraszamy też na nasz profil na Facebooku, Linkedinie i koniecznie śledźcie nas na Twitterze!